W
sobotę 13 października odbyła się długo oczekiwana i zarazem
ostatnia impreza zamykająca wyścigowy sezon rowerowy w woj.
Pomorskim. MTB Gdynia Maraton. Jesień oddała do dyspozycji zawodników trasę śliską i dosyć wymagającą technicznie.
Nasz
Klub reprezentowało dwoje zawodników. Byli to Piotr Habaj oraz
Marta Kamińska. w sumie impreza przyciągnęła 180 zawodników.
Wpisowe
wynosiło zaledwie 30 zł lecz pod warunkiem że wpłata została
zaksięgowana do dnia 04.10.2012 do godz. 15:00. Po tym terminie
koszt zwiększał się o 50% i wynosił 60 zł.
W
Pakiecie zawodnicy dostawali proste koszulki do chodzenia na co dzień
oraz pamiątkowy medal po ukończeniu zawodów. Czas w jakim zawodnik
ukończył zawody był mierzony po przez czujnik chip
zamontowany w odpowiednim miejscu na widelcu.
Za
podstawowy minus tych zawodów uważam brak możliwości
pozostawienia rzeczy osobistych podczas rywalizacji. Takich jak np.
plecak. Na imprezie o takiej randze to jest podstawowa sprawa.
W
dniu startu oraz w dniach poprzedzających pogoda nie dopisywała.
Deszcz, który intensywnie padał zrobił z podjazdów tzw. błotną
masakrę. Na zjazdach również trzeba było uważać.
Start
zaplanowano na godz. 10:30.
Przed
startem speaker oznajmił że trzeba jechać na taki dystans na jaki
się zapisywało. Oczywiście to nie było prawdą. Co innego mówiły
dziewczyny w biurze zawodów – dystans można wybrać w trakcie
trwania zawodów i też tak było.
Do
wyboru były dwa dystanse: Bike Cross (36 km) gdzie trzeba było
pokonać pętle o długości 12 km trzy krotne oraz dystans „Maraton”
(60 km) gdzie trzeba było pokonać te same pętle ale już
pięciokrotnie.
Gdy
zbliżała się godz. 10:30 wszyscy byli już ustawieni i
przygotowywali się mentalnie do ataku. Ale co nastąpiło? Kazano
nam spokojnie przejechać kilka metrów w las gdzie zaczynał się
lekki piaskowy podjazd Okazało się że tam właśnie będziemy
startować.
Nagle
głośny huk z pistoletu zasygnalizował początek ostrego ścigania.
Najpierw
mieliśmy do pokonania szybki, szeroki zjazd szutrowy.
Tam właśnie
zaliczyłem przewrotkę. Zawodnik jadący przede mną przewrócił
się pierwszy. Nawet redukując prędkość i balansując ciałem nie
miałem możliwości uniknięcia kolizji. Huk nastąpił przy sporej.
Kolizja sprawiła że każdemu z leżących zawodników bidony
powypadały z koszyków, lecz nic poważnego się nie stało.
Strata
była bardzo poważna i dała przewagę około 50 zawodnikom
wyprzedzającym bez litości. Jechałem na szarym końcu. Już na
samym starcie byłem kiepsko ustawiony a teraz po glebie miałem już
pozamiatane.
Pierwsze
okrążenie to dosłownie spacerek, wycieczka turystyczna. Szkoda ze
aparatu nie wziąłem na trasę to bym chociaż fotki mógł porobić.
Tym zajął się nasz kolega Marcin Lipiecki. Większość zdjęć to
jego dzieło. Trzeba przyznać, że wie co robi.
Tymczasem
na drugim okrążeniu już przy pierwszym podjeździe nastąpił
kocioł, blokowanie. Nikt nie puszczał zawodników którzy chcieli
podjechać. Takie zachowanie można nazwać wariactwem.
Trudno.
Trzeba było szybko podbiec. Potem czekał zjazd.
Nadrabiałem
jak tylko się da. W sumie na 12 km pętli były cztery podjazdy
Jeden z nich był tak ubłocony... To nie było nawet błoto tylko
glina. Ja schodziłem z roweru i podbiegałem. Jeszcze na innym
podjeździe również błotnistym było zwalone drzewo. Trzeba było
albo zejść z roweru i ominąć przeszkodę albo jadąc schylić
się. Niestety za późno się zorientowałem że tak można ominąć
przeszkodę przez co straciłem trochę cennych sekund.
Nasze
wyniki:
Piotr Habaj – 18/112
Marta Kamińska 84/112
oraz 5/9 wśród Kobiet
Co do
trasy to uważam że jest bardzo wymagająca. Strome i długie
podjazdy, w błotnych warunkach – trzeba polegać na choćby
podstawowych elementach techniki.
Moim
zdaniem to nie powinno się nazywać Maratonem tylko wydłużonym XC.
Co to za maraton jak pętla ma 12 km? Szybko zaczęły się duble.
Był
to dla nas ostatni klasyczny wyścig w sezonie, ale nie znaczy to że
odstawiamy rower na bok.
Będziemy
jeździć na wycieczki turystyczne oraz przygotowywać się w zimie
na sezon 2013 żeby mieć jeszcze lepsze wyniki niż w tym roku. Z
pewnością zdarzy się kilka treningowych startów w mniejszych
imprezach. W planach kilka maratonów pieszych i oczywiście Harpagan
44 już za tydzień. W przyszłym sezonie wystartujemy też pod innym szyldem, ale o tym później. Tymczasem o wszystkich imprezach informuje lista
Najbliższych startów po lewej.
zdjęcia Marcin Lipiecki oraz Michał Rzeczycki z Old School MTB Gdańsk
wyniki
ślad GPS
Piotr Habaj
zdjęcia Marcin Lipiecki oraz Michał Rzeczycki z Old School MTB Gdańsk
wyniki
ślad GPS
Piotr Habaj
Jeżeli koszt maratonu do 4.10 wynosił 30zł a po tym czasie wzrósł do 60zł, to powiększył się o 100%.
OdpowiedzUsuńZapewne Piotrek miał na myśli, że chodzi o 50% pełnej wartości wpisowego (60zł), a 30zł stanowi jedynie jej 50%. Po prostu jakoś tak dziwnie ujął. Mógł równie dobrze napisać, że wzrosła dwukrotnie czy coś w ten deseń.
OdpowiedzUsuńProponuję aby Piotr nie pisał juz nic więcej. To nie jest jego mocna strona. Jego polonistka ze szkoły pewnie przewraca się w grobie. Niech lepiej jeździ na rowerze.
OdpowiedzUsuń"Pisać" każdy może,
Usuńtrochę lepiej, lub trochę gorzej,
ale nie oto chodzi,
jak co komu wychodzi.
Czasami człowiek musi,
inaczej się udusi, (...)
a jeśli chodzi o koszulkę to na upartego można założyć ją także "od święta" :P
Ja natomiast proponuję by autor podpisywał się pod swoimi słowami.
OdpowiedzUsuń