poniedziałek, 15 października 2012

MTB Gdynia Maraton oczami Piotra

 W sobotę 13 października odbyła się długo oczekiwana i zarazem ostatnia impreza zamykająca wyścigowy sezon rowerowy w woj. Pomorskim. MTB Gdynia Maraton. Jesień oddała do dyspozycji zawodników trasę śliską i dosyć wymagającą technicznie.

Nasz Klub reprezentowało dwoje zawodników. Byli to Piotr Habaj oraz Marta Kamińska. w sumie impreza przyciągnęła 180 zawodników.
Wpisowe wynosiło zaledwie 30 zł lecz pod warunkiem że wpłata została zaksięgowana do dnia 04.10.2012 do godz. 15:00. Po tym terminie koszt zwiększał się o 50% i wynosił 60 zł.
W Pakiecie zawodnicy dostawali proste koszulki do chodzenia na co dzień oraz pamiątkowy medal po ukończeniu zawodów. Czas w jakim zawodnik ukończył zawody był mierzony po przez czujnik chip zamontowany w odpowiednim miejscu na widelcu.
Za podstawowy minus tych zawodów uważam brak możliwości pozostawienia rzeczy osobistych podczas rywalizacji. Takich jak np. plecak. Na imprezie o takiej randze to jest podstawowa sprawa.
W dniu startu oraz w dniach poprzedzających pogoda nie dopisywała. Deszcz, który intensywnie padał zrobił z podjazdów tzw. błotną masakrę. Na zjazdach również trzeba było uważać.
Start zaplanowano na godz. 10:30.
Przed startem speaker oznajmił że trzeba jechać na taki dystans na jaki się zapisywało. Oczywiście to nie było prawdą. Co innego mówiły dziewczyny w biurze zawodów – dystans można wybrać w trakcie trwania zawodów i też tak było.
Do wyboru były dwa dystanse: Bike Cross (36 km) gdzie trzeba było pokonać pętle o długości 12 km trzy krotne oraz dystans „Maraton” (60 km) gdzie trzeba było pokonać te same pętle ale już pięciokrotnie.
Gdy zbliżała się godz. 10:30 wszyscy byli już ustawieni i przygotowywali się mentalnie do ataku. Ale co nastąpiło? Kazano nam spokojnie przejechać kilka metrów w las gdzie zaczynał się lekki piaskowy podjazd Okazało się że tam właśnie będziemy startować.
Nagle głośny huk z pistoletu zasygnalizował początek ostrego ścigania.
Najpierw mieliśmy do pokonania szybki, szeroki zjazd szutrowy.
Tam właśnie zaliczyłem przewrotkę. Zawodnik jadący przede mną przewrócił się pierwszy. Nawet redukując prędkość i balansując ciałem nie miałem możliwości uniknięcia kolizji. Huk nastąpił przy sporej. Kolizja sprawiła że każdemu z leżących zawodników bidony powypadały z koszyków, lecz nic poważnego się nie stało.
Strata była bardzo poważna i dała przewagę około 50 zawodnikom wyprzedzającym bez litości. Jechałem na szarym końcu. Już na samym starcie byłem kiepsko ustawiony a teraz po glebie miałem już pozamiatane.
Pierwsze okrążenie to dosłownie spacerek, wycieczka turystyczna. Szkoda ze aparatu nie wziąłem na trasę to bym chociaż fotki mógł porobić. Tym zajął się nasz kolega Marcin Lipiecki. Większość zdjęć to jego dzieło. Trzeba przyznać, że wie co robi.
Tymczasem na drugim okrążeniu już przy pierwszym podjeździe nastąpił kocioł, blokowanie. Nikt nie puszczał zawodników którzy chcieli podjechać. Takie zachowanie można nazwać wariactwem.
Trudno. Trzeba było szybko podbiec. Potem czekał zjazd.
Nadrabiałem jak tylko się da. W sumie na 12 km pętli były cztery podjazdy Jeden z nich był tak ubłocony... To nie było nawet błoto tylko glina. Ja schodziłem z roweru i podbiegałem. Jeszcze na innym podjeździe również błotnistym było zwalone drzewo. Trzeba było albo zejść z roweru i ominąć przeszkodę albo jadąc schylić się. Niestety za późno się zorientowałem że tak można ominąć przeszkodę przez co straciłem trochę cennych sekund.
Nasze wyniki:
Piotr Habaj – 18/112
Marta Kamińska 84/112 oraz 5/9 wśród Kobiet
Co do trasy to uważam że jest bardzo wymagająca. Strome i długie podjazdy, w błotnych warunkach – trzeba polegać na choćby podstawowych elementach techniki.
Moim zdaniem to nie powinno się nazywać Maratonem tylko wydłużonym XC. Co to za maraton jak pętla ma 12 km? Szybko zaczęły się duble.
Był to dla nas ostatni klasyczny wyścig w sezonie, ale nie znaczy to że odstawiamy rower na bok.
Będziemy jeździć na wycieczki turystyczne oraz przygotowywać się w zimie na sezon 2013 żeby mieć jeszcze lepsze wyniki niż w tym roku. Z pewnością zdarzy się kilka treningowych startów w mniejszych imprezach. W planach kilka maratonów pieszych i oczywiście Harpagan 44 już za tydzień. W przyszłym sezonie wystartujemy też pod innym szyldem, ale o tym później. Tymczasem o wszystkich imprezach informuje lista Najbliższych startów po lewej.
zdjęcia Marcin Lipiecki oraz Michał Rzeczycki z Old School MTB Gdańsk
wyniki
ślad GPS
Piotr Habaj

5 komentarzy:

  1. Jeżeli koszt maratonu do 4.10 wynosił 30zł a po tym czasie wzrósł do 60zł, to powiększył się o 100%.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne Piotrek miał na myśli, że chodzi o 50% pełnej wartości wpisowego (60zł), a 30zł stanowi jedynie jej 50%. Po prostu jakoś tak dziwnie ujął. Mógł równie dobrze napisać, że wzrosła dwukrotnie czy coś w ten deseń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proponuję aby Piotr nie pisał juz nic więcej. To nie jest jego mocna strona. Jego polonistka ze szkoły pewnie przewraca się w grobie. Niech lepiej jeździ na rowerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pisać" każdy może,
      trochę lepiej, lub trochę gorzej,
      ale nie oto chodzi,
      jak co komu wychodzi.
      Czasami człowiek musi,
      inaczej się udusi, (...)
      a jeśli chodzi o koszulkę to na upartego można założyć ją także "od święta" :P

      Usuń
  4. Ja natomiast proponuję by autor podpisywał się pod swoimi słowami.

    OdpowiedzUsuń