Trzecia
edycja Słupi XC otwarła kampanię wrześniowych atrakcji
rowerowych. W sobotę 1 września na stadionie 650-lecia listę
obecności podpisało niemal 100 zawodników w 10 kategoriach. Połowę
klasyfikacji stanowiły dzieci i młodzież. Trasa wytyczona w Lasku
Północnym przez grupę Piast Słupsk stanowiła kwintesencję
poziomu zawodów Cross Country.
W
nocy poprzedzającej zmagania sportowców w Słupsku padał obfity
deszcz. Obawy dotyczące stanu nawierzchni okazały się
niepotrzebne. Ziemia umiarkowanie mokra. Piękna pogoda jak na
zamówienie sprezentowała rewelacyjne warunki.
Tym
razem musieliśmy się rozdzielić gdyż trasa Masters (Piotr) i
Elity (Adam) różniły się w 3 miejscach. Elita dostała dodatkowe
karkołomne zjazdy poprzedzone wymagającymi podjazdami.
Nasze
wyniki:
Elita,
Adam Świeca, 15 miejsce, -2 okrążenia do Przemysława
Ebertowskiego
Przed
startem doszło do incydentu, którego byłem naocznym świadkiem
(Adam). Starsi mężczyźni wyglądający jak rodem ze Świata według
Kiepskich (pilnujący parkingu i fotograf amator), głośno wyzywali
zawodnika Baszty Bytów. Panowie, gdy tor zajmuje całą szerokość
asfaltowej drogi trzeba jakoś się poruszać. Skoro nie ma innej
opcji przejazdu to trawa musi wytrzymać te dwa rowerowe koła. A
słowo „jełop” nie znajduje się w słowniku człowieka
kulturalnego.
Ale
wróćmy do sportu. Około godziny przed startem objechaliśmy pętle
ze znającym tereny kolegą ze Słupska. Trzeba podkreślić, że
kolejna wersja trasy stawia poprzeczkę bardzo wysoko.
Jeden
z podjazdów wymagał częstej zmiany strony i szybkiej kadencji.
Dość duża ilość piasku oraz liczba korzeni mogła spowodować
uślizg opony, a podjazd był dość długi. Zaliczenie tego punktu
pozwalało zyskać wiele cennych sekund.
Wielu
zawodników zwróciło uwagę na kilka ostrych nawrotów kończących
szybkie zjazdy. Umiejętna i szybką redukcję biegów należało
rozpocząć zanim zakręt był widoczny, ponieważ za nawrotem czekał
stromy podjazd.
Dla
kat. Masters liczba okrążeń została zmniejszona z planowanych 5
do 4. Okazało się, że młodsi zawodnicy jeździli wolniej niż
zakładał organizator. Cała impreza była prawdopodobnie nieco za
mocno wydłużona w czasie.
Elita
przejechała 7 okrążeń po 4,7km pętli. Oczywiście dotyczy to
zawodników niezdublowanych przez zwycięzcę – Przemysława
Ebertowskiego z King Oskar. Zasady jak w większości XC – pierwsza
osoba kończy, pozostali zatrzymują się po minięciu linii
start-mety niezależnie od okrążenia. Dzwonek informował o
wjeździe na ostatnią pętlę.
Na
najtrudniejszym zjeździe czekali już ratownicy jakby organizator
przewidywał rannych. Poza kilkoma zadrapaniami obyło się jednak
bez groźniejszych obrażeń.
Poza
standardowym pomiarem czasu za pomocą chipa, zawodnicy byli
kontrolowani w jednym punkcie przez stewarda spisującego numery i
informującego o aktualnej pozycji. Wykluczenie możliwości błędnego
sklasyfikowania.
Organizator
zadbał również o ciepły posiłek. Już dawno nie jedliśmy tak
dobrego spaghetti, a pyszne nadziewane babeczki wyszły jeszcze przed
startem. Organizator naprawdę zadbał o prowiant. Olbrzymie gary
pełne makaronu, sosu i tartego sera. Dokładki do wyczerpania zapasu
– wielki plus!
Impreza
odbyła się bez żadnych wpadek. Warto na nią przyjechać. Słupski
Park Północny jest bardzo piękny i zróżnicowany, stanowi świetne
pole dla kolejnych edycji Słupii XC. Szkoda że w zawodach XC bierze
udział tak mało osób. Może niniejsza relacja to zmieni?
Tymczasem
zapraszamy na następne zawody które odbędą się tym razem w
Lęborku, a organizatorem będzie bardzo sympatyczny team Lew Lębork
– 16.09.2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz