niedziela, 26 sierpnia 2012

Sprawdzian techniki w Człuchowie

W Sobotę 25 sierpnia odbyła się trzecia edycja Luizy XC w Człuchowie. OSiR Człuchów w pełni poradził sobie z organizacja pod względem technicznym. Trudno uwierzyć, że wszystko zostało skoordynowane przez zaledwie 2 osoby. Wyścig wypadł rewelacyjnie.

Po raz drugi z rzędu w Elicie zwyciężył Bartosz Banach. Zaraz za nim na metę wjechał Andrzej Kaiser. Czołówkę stanowili najlepsi zawodnicy z okolicy, których przyciągnęły nagrody pieniężne. Tą kategorię ukończyło zaledwie 20 zawodników.
Niestety naszym zdaniem Trójmiasto nie było reprezentowane wystarczająco licznie.
Trasa poprowadzona w okolicach zamku krzyżackiego była bardzo wymagająca technicznie. Atrakcyjna, choć podczas jazdy brakowało widoku na jeziora otaczające Człuchów. 3,5km pętla zmuszała do stałej pracy umysłu nad kontrolą.
Niezliczona liczba nawrotów, wyboistych zjazdów a nawet schodów pozycjonuje trasę na poziomie Myślęcinka.
Kilka z krótkich podjazdów było na tyle stromych, że większość zawodników brało je z buta już na pierwszym okrążeniu.
Rzadko zdarza się zjazd, który pokonuje się pieszo. Ekstremalnie trudny wyjazd z wyrwy w murach zamku, po kamieniach, stromo w dół.
Niektórzy zawodnicy próbowali swoich sił jeszcze przed zasadniczym startem, z różnym skutkiem :) Inni jadąc od lewej po prostu zawieszali się na blatach.
Nie głupim sposobem było zejście z roweru i sprowadzenie go krótką, kamienistą i stromą ścieżką w dół, tracąc raptem do kilku sekund.
Nasze wyniki (Elita 35km):
1. Bartosz Banach, HP-Sferis, 10 okrążeń, czas 1:28:02
...
12. Piotr Habaj, Przymorze Trójmiasto, 8 okrążeń, czas 1:32:59
...
16. Adam Świeca, Przymorze Trójmiasto, 7 okrążeń, czas 1:28:31
...
Trasa imponująca. Co zatem z oprawą imprezy? Park zawodów umiejscowiony na uroczym wzgórzu. Piękne nastolatki rozdające wodę przy bufecie.
Posiłek regeneracyjny w formie smacznej grochówki. Wsparcia udzieliła restauracja, DJ uwielbiający Jacksona i speaker wchodzący później w rolę reportera przeprowadzającego wywiad z zawodnikami na mecie.
Niestety pakiety startowe okazały się torebkami z ulotkami. Dojazd do parku zawodów nie był w żaden sposób oznaczony w mieście. Myjki do rowerów znajdowały się w mieście. Tylko 2 Toi Toje. Sporadycznie turyści chodzący po trasie. Brak udostępnienia mapy skomplikowanej trasy. Ślad GPS organizatora trasy nie odpowiadał dokładnie rzeczywistości. Tutaj nasz ślad GPS.
Zwycięzcy odebrali torby z nagrodami na niezłym poziomie. Poza pieniężnymi, wygrać mozna było także karnet na badania wydolnościowe w diagnostix.pl. Na końcu urządzono niezapowiadane losowanie nagród z tych nieodebranych przez śpieszących się zwycięzców. Wręczono m.in. liczniki, lekkie kierownice, rogi, lampki rowerowe.
Bardzo podobało nam się rozłożenie imprezy w czasie. Dłuższe przerwy pomiedzy startami dystansów Rodzinny, Mini, Mega uratowały nas od niepotrzebnej nerwówki.
Znaleźliśmy nawet czas na zdjęcie gotyckiego zamku i wizytę na rynku.
Luizę XC Cup 2012 zaliczyło raptem ponad 100 zawodników, najwiecej na dystansie rodzinnym. Być może kolarze zostali odstraszeni uprzednimi aferami braku wyników. Całe szczęście poszkodowani przed rokiem, w ramach zadośćuczynienia startowali za darmo. Tym razem się udało, a pod kątem sportowym rajd po prostu rządzi. Po poprawieniu drobnych mankamentów z tej edycji i odzyskaniu partnerów z poprzedniego roku wyrósłby jeden z najlepszych maratonów XC w okolicy.
Właśnie dostaliśmy informację "na tym zjeździe jeszcze więcej kamieni będzie :P i trasa jeszcze bardziej hard-core :D".