niedziela, 14 października 2012

Puchar w RJnO w Gdańsku. Podium dla Adama Świecy

Już za tydzień Ekstremalny Rajd na Orientację Harpagan pod Słupskiem. Tym czasem w ramach treningu wziąłem udział w eliminacji otwartych zawodów w jeździe rowerowej na orientację w Gdańsku 14 października. Drugie miejsce w klasie amatorów to moje pierwsze lecz na pewno nie ostanie podium. Impreza miała dla mnie raczej charakter podstawowego treningu orientacji.

Na dystansie długim wystartowało 18 uczestników. Byli to amatorzy oraz zawodnicy zarejestrowani w POZOS. Byłem tuż za podium w generalce, tracąc minutę do trzeciego.
W imprezie wzięło udział około 50 zawodników. Dopuszczalne były jedynie starty indywidualne. Ciekawostką było umiejscowienie startu daleko od mety i bazy rajdu. Przy wiacie myśliwskiej w Dolinie Radości rozpalono ognisko, Młodzież mogła dowolnie obżerać się kiełbaskami. To właśnie nastolatki stanowili większość w Matemblewskim lesie.
Spartańsko – harcerska oprawa bardzo mi odpowiadała. Myślę jednak, że jest to najlepsze miejsce właśnie dla młodzieży. Zabawa, nauka przetrwania, rywalizacja. Wszystko z charakterem. Nie obyło się oczywiście bez wpadek. To, że na początku prawie wszyscy mieli DNF'y bo organizator zamieszał jeden kod na lampionie zostało wyjaśnione. Mi przeszkadzał fakt, że rozdano nagrody przed podaniem pełnych wyników.
Na razie startuję w RnO bez licznika, ponieważ zastępuje go mapnik. Wiem jednak, że trasa D (długa) liczyła około 12km. Posiadała 16 punktów kontrolnych. Niestety z niewiedzy na końcu straciłem właśnie około minuty. Nie wiedziałem, że 2 ostatnie lampiony mają scalone perforatory. Musiałem zawrócić do lampionu 16 i ponownie dojechać do mety.
W skrócie przebieg moich prawie 45 minut jazdy wyglądał następująco. Szybki rzut oka na mapę, zapamiętanie ścieżki i w drogę. Na odcinkach prostych szybkie tempo. Spoglądanie na mapę podczas jazdy. Jazda bez zatrzymania, często w poślizgach. Dojazd do lampionu z ostrym dohamowaniem. Ściskanie perforatora na karcie kontrolnej i w drogę.
Podczas jazdy popełniłem jeszcze 2 błędy merytoryczne. Najpierw pominąłem drogę, bo zgodnie z doświadczeniami z Tułacza tak wąska ścieżka na mapie powinna być ledwie kropkowana. Tu jednak skala jest inna, a mapa dokładna i aktualna. Ja szukałem przecież szerokiej drogi oznaczonej grubą linią. Szybko się połapałem i od tamtej pory jechałem w tempie niemal wyścigowym.
Przez dłuższą chwilę jechałem wespół z zawodnikiem Harpagana. Do momentu, w którym, musiałem dłużej zastanowić się nad mapą. To drugi błąd. Spędziłem na skrzyżowaniu kilka minut.
Wygląda na to, że w przyszłym sezonie indywidualnie przejdę do kat. mistrzowskiej. Zobaczymy, może nie tylko ja. Dzisiejsza impreza miała daleko niższy poziom trudności od nocnych i dziennych Tułaczy. Nie chodzi tylko o odległość do pokonania i liczbę zawodników. Wszystkie lampiony są bezpośrednio przy drodze, widoczne już z daleka. Żadnego łażenia po krzakach i przeczesywania okolicy.
Powyżej ciekawa tablica wyników i moje 4 miejsce w generalce na trasie D.
Podoba mi się inicjatywa miasta Gdańska. I tutaj i na Tułaczach rozdawane są książki o historii Gdańska, Solidarności, Lecha Wałęsy. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o mieście, w którym się urodziłem.
Adam Świeca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz