Najciekawszy
i najtrudniejszy maraton (z całych czterech) na jakich byłam. Znowu start na
trasie Mini, które tym razem miało 26 km. Przeprawa niesamowicie atrakcyjna -
dużo przewyższeń, dużo stromych podjazdów (podejść?), wąskie single tracki,
właściwie tylko jeden techniczny zjazd, przejazd przez podziemny, słabo
oświetlony tunel (pierwszy raz jechałam rowerem NIC nie widząc), na dobicie
niekończące się podjazdy pod koniec trasy - cudowne! Kilka momentów było dla
mnie dziwnych : 1. Przejazd honorowy przez Wałbrzych. Zrozumiałam, że ma być to
spokojny przejazd przez miasto, a ściganie ma się zacząć po wyjeździe z miasta
(przy bramce kontrolnej). Źle zrozumiałam - część osób wyrwała do przodu. 2.
Długie kolejki przed nieco trudniejszymi podjazdami oraz oczywiście przez
podejściami. W momentach oczekiwań robiła się atmosfera piknikowa, puls spadał,
skupienie na "ściganiu się" oraz "dawaniu z siebie
wszystkiego" uciekało - czas zyskany na podjazdach traciłam na czekaniu (w
takich momentach czułam, że jadę Mini i że jest to raczej przedsmak niż sam
wyścig MTB, no ale w końcu jest). Dodatkowo osoby, które przybyły później
przepychały się do przodu. To trochę odbierało mi przyjemność z jazdy oraz
motywację. Wystarczyło jej jednak na 5 miejsce w mini K2 (na 16 zawodniczek).
Pogoda znowu
świetna, atmosfera na trasie (pomijając przepychających się zawodników)
wspaniała, widoki na trasie - naprawdę niezłe.
Oby więcej takich maratonów!+ ciekawa, wymagająca trasa
+ świetne miasteczko zawodów z wielkim zielonym trawnikiem
+ atmosfera
+ parking przy starcie
- kolejki przed podjazdami (podejściami) oraz zjazdami
- pętla honorowa Mini + Mega